niedziela, 19 października 2014

08. I hate me too

 Coraz milej się robi, po prostu zajebiście.
2 godziny później impreza znacznie się rozkręciła. Siedziałam przy barze popijając drinka i flirtując z gośćmi.
Poszłam do toalety i zaczęłam poprawiać makijaż. Nagle jak gdyby z nikąd pojawił się Neymar. Od razu zostałam przygwożdżona do ściany bez większych szans ucieczki.
-Pięknie wyglądasz - uśmiechnął się do mnie cwaniacko.
-Mam to uważać za komplement czy jednak coś innego? - zapytałam.
-Jak wolisz maleńka.
Ney bez żadnego skrępowania pocałował mnie namiętnie.
Pieprzony Neymar.
Korzystając z chwili jego kompletnego zatracenia się szybko uciekłam.
Przeszłam do drugiej toalety i przed lustrem zakończyłam rozpoczętą czynność. Z jednej z kabin dochodziły lekko stłumione jęki ,a po chwili zobaczyłam Perri z jakimś gościem. Cóż daje na prawo i lewo to też Zayn lubi sobie chadzać na panienki. Przeszłam na salę i po chwili zostałam pociągnięta na czyjeś kolana. Tym ktosiem okazał się nasz cel,Drugi bok sukcesywnie okupowała Louise.
-Twoja koleżanka ,że jesteś czegoś warta - powiedział.
-Bez przesady.
-Muszę się przekonać ,ale to później.
I od razu skręcę ci kark bez żadnego zawahania - mówiłam w myślach.
Jego ręka powędrowała na moje udo i  z każda chwilą przemieszczała się wyżej.Godzinę później ,gdy praktycznie zostałam obmacana już wszędzie razem z Lou zapitego w trupa delikwenta zaciągnęłyśmy do ekskluzywnych pokoi. Gość strasznie się na nas napalił. Gdy dotarłyśmy do jednego z pomieszczeń od razu rzuciłyśmy go na kolana.
-Oddaję tobie tą przyjemność - powiedziałam do Lou.
Jednym zwinnym ruchem Louise pozbawiła go życia skręcając mu kark. Przybiłyśmy sobie piątkę i wróciłyśmy na imprezę. Louis widząc nas ponownie zarządził powrót do domu.
30 minut później zapragnęłam będąc juz w domu - jak najkrótszej drogi do łóżka. Został tylko Zayn ,który szedł za mną jak cień ,aż do mojego pokoju.
-Czego Malik?
-Ciebie kochana.
Mulat zaczął mnie namiętnie całować i wszedł do pokoju.
***
Po przyjemnie spędzonej nocy ubrałam się i zauważyłam ,że Malik już wcześniej ulotnił się przez okno. Zeszłam do kuchni ,gdzie jak co dzień siedział Lou.
-Ciebie już do reszty pojebało? - warknął na mnie.
-O co ci chodzi?
-Spałaś z Malikiem.
-Twój to interes?
-Myślałem ,że nie pieprzysz się z pierwszym lepszym.
-Powiesz mi pewnie jeszcze ,że robi się to tylko z miłości? Ty niby co tydzień pieprzyłeś inna ,a ja jakoś ci tego nie wypominałam ,albo ojciec obrabiał inne na boku ,bo nas kochał? Rób co chcesz ja jestem tylko wredna suka bez uczuć!!
Uciekłam czując ,że do moich oczu napływa coraz więcej łez. Zamknęłam się w swoim pokoju i pozwoliłam sobie się kompletnie popłakać.
Pół godziny później wzięłam się w garść i doprowadziłam do porządku. Ubrałam zwykłe dżinsy i bluzę. Wyskoczyłam przez okno i pobiegłam do domu Nialla.
Gdy zadzwoniłam do drzwi chłopaka pojawił się od razu i widząc mnie w nie najlepszym stanie od razu zaprosił do środka i okrył kocem.
-Co się stało? - zapytał
Opowiedziałam mu historię całego poranka, o kochankach ojca.
-Jak na to zareagował?
-Nic nie zrobił ,a ja uciekłam. Czy on naprawdę myślał ,że pobiłam tą dziwkę ,bo tak mi się podobało?
Chłopak z uwaga mnie słuchał.
-Czemu nie powiedziałaś mu od razu?
-Niby jak "Pobiłam ta lalę ,bo wiesz to była kochanka ojca". Bez sensu.
-W sumie lepiej późno ,niż wcale.
-Dzięki Niall. Teraz lepiej byłoby gdzieś uciec.
-Jedź na wakacje.
-Może to i racja. Polecę na dwa-trzy tygodnie. Hiszpania ,to będzie dobry wybór.
-Słyszałem ,że macie w Barcelonie niezłą chatę.
-Dokładnie. Pożycz na chwilę laptopa.
Zarezerwowałam prywatny lot do Barcelony na wieczór. Niall podwiózł mnie pod dom. Spakowałam potrzebne rzeczy, mieszcząc się w dwóch walizkach. Wpakowałam dwa pistolety (na wszelki wypadek) oraz pozwolenia na nie. Napisałam list do Lou,w którym wyjaśniłam to i owo. Zbliżał się wieczór ,a ja zamówiłam taksówkę na lotnisko.
Nad ranem przywitała mnie słoneczna Barcelona.
Niedługo później przekroczyłam próg domu i rzuciłam walizki w kat. Powędrowałam do kuchni i zrobiłam sobie kawę.
Rozłożyłam się w salonie i włączyłam plazmę.
Około południa rozpakowałam swoje rzeczy ,a później poszłam na długi spacer.
Rano obudził mnie dzwonek do drzwi. Po ich otwarciu zobaczyłam ...

~*~
Koniec rozdziału numer osiem. 
Mam nadzieję ,że to co piszę ma sens i przepraszam za wszelkie błędy.
Co sadzicie o kłótni Lou z An?
Co chcielibyście zobaczyć dalej?




niedziela, 5 października 2014

07. Idiot

Pierwszy i ostatni wyrok jaki otrzymałam był za pobicie. Pewnie zastanawiacie się kogo? Była to kochanka ojca. Niby taka przykładna rodzinka ,a tu taki problem. Na szczęście to tylko zawiasy były. Zrobiłam to po śmierci rodziców ,gdy przez przypadek przeglądałam pocztę ojca. Zastanawiacie się skąd wzięłam hasło. Rzecz prosta. Ostatnio na swoje potrzeby włamałam się do systemu FBI i NASA.
Gdy odkryłam miejsce jej zamieszkania potoczyła się to szybko. Na początek dziwka do niczego się nie przyznała ,lecz po kilku ciosach wyśpiewała wszystko. Pobiłam ją prawie do nieprzytomności. Gdyby nie Lou skończyło by się na czymś gorszym. Był to pierwszy raz ,a później wciągnęłam się w gang i pomoc Louisowi w prowadzeniu firmy. Oczywiście wszyscy byli w szoku. Takie to dziwne? Wszystkie stare koleżanki odeszły. Pojawili się chłopcy i ludzie z gangu. Inne życie. Imprezy, alkohol, narkotyki. Wszystko inaczej.
W domu przebrałam się w krótkie spodenki i koszulę w kratę. Zeszłam do garażu i rozpakowałam części, od razu zabierając się do pracy.

*Miesiąc później*
Dziś nareszcie pozbyłam się gipsu i chyba tak szczęśliwa to nigdy nie byłam. Z takiej racji już z uwolnioną nogą szykowałam się do wyjścia.
Ubrałam czarną sukienkę bez ramiączek sięgającą mi do połowy ud.
Włosy skręciłam na lokówce. Oczy podkreśliłam grubymi czarnymi kreskami i wytuszowałam rzęsy ,a usta umalowałam krwistoczerwoną szminką. Lou podwiózł mnie do klubu z wyraźnym zadowoleniem z mojej poprawy humoru. Szybko ulokowałam się przy barze i zamówiłam pierwszego drinka. Około 10 minut później obok mnie krzesło zajęła znana mi osoba.
-Neymar kiedy wróciłeś ?
-Cześć An.Wróciłem wczoraj z NY.
-Nie sądziłam ,że spotkam cie tu.
Rozmowa szybko się rozkręciła.
Już nad ranem zakończyliśmy imprezę. Wyszłam z klubu i zamówiłam taksówkę.
Przekraczając próg domu ściągnęłam szpilki i udałam się do kuchni.
Przy stole popijając kawę siedział Louis.
-Cześć. Zastanawiałem się kiedy wrócisz.
-Hej. Już jestem. Która godzina?
-Dochodzi dziewiąta.
-Pięknie.
-Jedziesz dziś na wyścigi?
-Popatrzeć ,ewentualnie popilnować.
-Ok to zadzwonię do Marka.
-A ty się ścigasz?
-Mhm. El będzie wtedy pod twoją opieką.
-Okej ,a i jeszcze jedno Neymar wrócił. Teraz dobranoc.
Po przyjściu do pokoju od razu rzuciłam się na łóżko i zasnęłam.

**Kilka godzin później**
Ze snu wyrwało mnie pukanie do drzwi.
-Japierdole. Wchodzić.
Drzwi otworzyły się i pojawił się w nich Zayn ,który od razu z zaskoczenia dostał poduszka w głowę.
-Wstawaj śpiochu.
-Zaraz przyjdę.
Wyszedł ,a ja powędrowałam do łazienki i odnowiłam makijaż. Z szafy wyciągnęłam kombinezon i ubrałam go. Buty wzięłam w ręce i na bosaka zeszłam do kuchni. Miło ,że w całym domu jest ogrzewana podłoga. W pomieszczeniu siedzieli chłopcy i El. Na stole czekała dla mnie mocna kawa. Ktoś wie co dobre.
-Dzień dobry wszystkim. Wypiję i zmykam.
Szybko wypiłam przygotowany dla mnie napój i zeszłam do garażu. Wyciągnęłam nową tablicę rejestracyjną, zakrzywiłam i zamontowałam ją. Ubrałam buty i udałam się na obrzeża Londynu.
Po 15 minutach dotarłam na na wyścigi. Powoli wszyscy zainteresowani zbierali się. Podjechałam do "biura" i zgłosiłam swoją gotowość. Dostałam krótkofalówkę i przydział na stacjonowanie w odległości kilometra od startu.
Niedługo później zjawił się Lou i Eleonor. Poinstruował dziewczynę i przekazał pod moją opiekę.
Ustawiłam się na pozycji i zaczął się wyścig, Odpowiadałam również na pytania El dotyczące wyścigu.
Przed umówionym ostatnim okrążeniem dostrzegłam zbliżające się migawki policyjne.
-Zwijamy się bo psy jadą - nadałam komunikat.
Podałam kask dziewczynie.
Z piskiem opon wyjechałam na drogę ,a policja szybko zrobiła obławę. Zgasiłam światła i na pełnym gazie ruszyłam w stronę domu.
Pół godziny później leżałam na kanapie ubrana w szary dres. Musimy omówić plan jutrzejszej akcji.
Powoli wszyscy napływali do salonu.
Po 15 minutach w salonie zasiadali już wszyscy: chłopcy, Dan, Pezz, Sophia, Katy, Summer i El.
-Tak ,więc spotkaliśmy się tu po to by omówić plan akcji. Jutro organizowana jest impreza u gościa ,który wisi nam sporą kasę. Musimy go zlikwidować. Dziś ma przyjechać jeszcze Louise ,więc mamy zapewnione wsparcie. Dziewczyny wystąpią jako panie do towarzystwa ,a my będziemy ochroną. Cel jest jeden ,później zwijamy zabawki. To ubrania dla was - wyjaśnił Lou.
Rzucił każdej wdzianko. Składał się na to czarny koronkowy gorset i dżinsowe spodenki niezasłaniające nawet tyłka.
-Zbiórka jutro o 18 ,w tym samym miejscu.
Po zakończeniu od razu udałam się do spania.
Obudziłam się już po południu i z wielką niechęcią zeszłam do kuchni ,gdzie zrobiłam sobie kawę i kilka naleśników z nutellą.
Po zjedzeniu jakże wytrawnego śniadania przygotowałam sobie gorącą kąpiel. Siedziałam w wannie póki woda nie stała się zimna.
Wyszłam z wody i zabrałam się za suszenie włosów ,które w momencie pokręciły się. Użyłam do nich tylko lakieru. Usiadłam na łóżku i pomalowałam paznokcie na fioletowo.
Spojrzałam na zegarek ,który wskazywał godzinę 17. Ubrałam zestaw na dziś, zrobiłam mocny makijaż i wybrałam najwyższe szpilki jakie znalazłam w kolorze białym. Nałożyłam  płaszcz koloru czerwonego ,który sięgał mi do kolan.
Zeszłam do salonu 10 minut przed czasem. W pokoju siedział Louis z Lou i zgadnijcie kto jeszcze? Proszę państwa Neymar da Silva we własnej osobie. Coraz milej się robi, po prostu zajebiście.






--------------------------------------------------------
Oto rozdział numer 7 nad ,którym pracowałam 2 tygodnie ,a i tak wyszedł jak wyszedł.
Co wy o tym sądzicie?



Szablon by Selly